wtorek, 6 września 2011

Kto jest bez winy...

I znów wracamy do wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Smoleńsk. Katastrofa. 96 ofiar. Raport MAK, gra polityczna, raport komisji Millera. Setki, tysiące artykułów, wywiadów, dyskusji, godzin eteru. Mniej czy bardziej absurdalne hipotezy. Podział społeczeństwa polskiego i niewątpliwie rosyjskiego. Szczera chęć wyjaśnienie prawdy, szczere mataczenie, szczera próba zrobienia sobie kariery politycznej na ludzkiej tragedii. Ckliwa rozpacz jednych i zadziwiające zobojętnienie drugich.

Co można z tego wszystkiego zrozumieć? Chciałbym spróbować poszeregować przewinienia poszczególnych osób i urzędów, tak oby usystematyzować posiadaną wiedzę. Nie twierdzę, że wszystko doskonale wiem, ani że jestem absolutnie na bieżąco we wszystkich szczegółach wyjaśnienia tej sprawy. Ta próba - czy będzie udana, czy nie - jest próbą zmierzenia się z własną obojętnością, która coraz bardziej pochłania mnie w związku z myśleniem o katastrofie samolotu prezydenckiego.

Wina po stronie Polski: 

1. Wina kpt. Protasiuka 
a. Brawura intelektualna, polegająca na wzięciu na siebie całkowitej odpowiedzialności za los lotu przy całkowicie biernej i niedoświadczonej reszcie załogi. Nadmiar problemów przerósł możliwości percepcji kapitana;
b. Niedostrzeżenie faktu posługiwania się innym wysokościomierzem, niż wymagały przepisy;
c. Zbyt częste poleganie na automatyce, która ostatecznie zawiodła (autopilot);
d. Nadmierna pewność siebie, jeżeli chodzi o posługiwanie się językiem rosyjskim. Co to, próba pochwalenia się przed Rosjanami, jacy to z nas poligloci? W przypadku ekstremalnej sytuacji dowódca zdawał się nie rozumieć dokładnego sensu komend wydawanych w obcym języku.
e. Kapitan Protasiuk był bezpośrednim sprawcą technicznym katastrofy.

2. Wina członków załogi 
a. Pozostali członkowie załogi byli niedoświadczeni i niezgrani jako drużyna. Nie podjęli się wykonywania obowiązków należących bezpośrednio do nich. Żaden z nich nie wymusił na kapitanie właściwego podziału obowiązków. Żaden z nich nie był kapitanowi pomocny w sytuacji kryzysowej. Załoga w zasadzie była zestawem figurantów, nieponoszących żadnej odpowiedzialności za właściwy przebieg lotu.

3. Wina kierownictwa wojskowego 
a. Niewłaściwe kierowanie 36 Specjalnym Pułkiem Lotnictwa Transportowego, skąd pochodziła załoga;
b. Rezygnacja z symulatorów tupolewa;
c. Tolerowanie naginania przepisów, niewłaściwe zarządzanie systemem szkoleń i doborem załóg lotniczych.

4. Wina prezydenta Lecha Kaczyńskiego
a. Zaproszenie na jeden samolot aż tylu ważnych osób z kierownictwa krajowego;
b. Stworzenie ogólnej niekomfortowej atmosfery dla pracy załogi samolotu prezydenckiego (wydarzenie w Tbilisi);
c. Brak podjęcia decyzji i wydania stosownego polecenia w momencie, gdy już było wiadomo, iż warunki atmosferyczne uniemożliwiają wylądowanie w Smoleńsku.

5. Wina bliżej niesprecyzowanych czynników zależnych od władz Polski 
a. Stworzenie sytuacji, w której dochodzi do dwóch równoległych wizyt dostojników państwowych, każda z których jest zorganizowana z myślą o niedopuszczeniu konkurencyjnej części kierownictwa państwa do wzięcia w niej udziału;
b. Tolerowanie niedopuszczalnych praktyk panujących w wojsku i jego kierownictwie;
c. Zaniedbanie kwestii bezpieczeństwa w przewozach najważniejszych osób w państwie i posługiwanie się samolotami o zdecydowanie przestarzałej konstrukcji.

Wina po stronie Rosji 

1. Wina kontrolerów lotu 
a. Nieprecyzyjne podejście do swoich obowiązków, wyrażające się w posługiwaniu się nienormatywną leksyką, wydawaniu nieprecyzyjnych poleceń, nieposługiwaniu się językiem angielskim. Brak stuprocentowej odpowiedzialności za swoją część pracy, typowo rosyjski luz i woluntaryzm.

2. Wina bliżej niesprecyzowanych czynników krajowych 
a. Ubogie i wadliwe wyposażenie lotniska Smoleńsk Północny;
b. Dopuszczenie lotniska o takim stanie wyposażenia do obsługi lotów międzynarodowych;
c. Niedziałające lub częściowo niedziałające światła na pasie startowym.


Nie wiem, czy wszystko opisałem dokładnie, ale starałem się niczego nie przekłamać. Drobne kwestie techniczne, jak to np. obecność w wieży kontroli lotów osób o niezrozumiałych kwalifikacjach i obowiązkach, czy też działania służb obu krajów już po katastrofie, niemających wpływu na jej przebieg, pominąłem.

.

2 komentarze:

  1. Kilka godzin temu w Rosji rozbiła się jeszcze jedna latająca trumna produkcji radzieckiej. Zginęła prawie cała drużyna hokejowa, ale, jak zwykle w katastrofach lotniczych, kilka osób przeżyło, bo pasażerskie samoloty radzieckie, co prawda, są prymitywne, zacofane i paliwożerne, ale jednocześnie – bardzo trwałe.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,10246507,Katastrofa_rosyjskiego_samolotu_Jak_42__36_ofiar.html
    Dlaczego, w odróżnieniu od wielu innych przypadków, kadłub prezydenckiego TU-154 w katastrofie smoleńskiej roztrzaskał się na tak wiele drobnych kawałków?
    Dlaczego 10.04.2010 zginęli WSZYSCY? Nawet ci, którzy siedzieli z tylu?
    To są pytania bez odpowiedzi, którzy wciąż mnie niepokoją, nękają, dręczą.
    I nie pozwalają odrzucić nawet najbardziej radykalnych teorii spiskowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. @City_Shaman:

    Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Ale to wszystko, nawet gdyby okazało się prawdą, nic nie zmienia w rozkładzie pozostałych przewinień, o których napisałem. Jedynie może dodać więcej punktów, np. po stronie Rosji.

    Ale zgodnie z deklarowanym, posiadanym obecnie stanem wiedzy jest jednak tak, a nie inaczej. Reszta - to są domysły.

    OdpowiedzUsuń