piątek, 26 listopada 2010

Mądrym być

  
        
 Cieszy mnie decyzja prezydenta Komorowskiego o zaproszeniu Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

To pokazanie klasy, to pokazanie własnej siły. Wbrew pozorom, ci, którzy najgłośniej tupią nogami i wrzeszczą o "zdradzie stanu", wcale nie są silni. Siła przecież nie polega na ujadaniu; siła i klasa wyraża się w tym, że świadomie i rozważnie podejmuje się decyzję o zaproszeniu na naradę państwową również tego, kto xx lat temu wsadzał do więzienia i był być może osobistym wrogiem, "wrogiem nr 1". To jest demonstracja owej pozytywnej siły, siły nie tylko prezydenta, lecz całego Państwa Polskiego. To jest też zamierzone bądź nie okazanie siły moralnej tego państwa samemu gen. Jaruzelskiemu - który przecież w tzw. Wolnej Polsce (wolnej jedynie chyba od zdrowego rozsądku) wcale nie musi dostrzegać ideał pod względem tak systemu politycznego, jak i modelu społecznego. Kiedy każdy kundel szczuje byłego nielubianego przywódcę, domaga się ostatecznego rozliczenia się z nim, co więcej - kiedy dookoła jest tyle marazmu i niemocy (nie tylko w polityce, a i w społeczeństwie), można się tylko domyślać, jak odbiera dzisiejszą Polskę i jej wybór polityczny generał Jaruzelski. I czy nie żałuje tego wyboru, na który chciał-nie chciał, a musiał kiedyś dać swoje przyzwolenie.

Nie sądzę, by dla niego dzisiejsza postawa moralna i egzystencjalna Polski była jednoznacznie lepsza od tej, którą kiedyś reprezentował on sam i jego aparat partyjno-państwowy.

Wolność - to dobre słowo. Ale gdy nie towarzyszy mu słowo "odpowiedzialność" - niewiele znaczy. Bo zbyt często sprowadza się do "wolności sprzedania się temu, kto więcej da". O wolności od korupcji, łajdactwa, bydlactwa, głupoty, niekompetencji, zaściankowości i kompleksów możemy sobie w Polsce co najwyżej pomarzyć, patrząc na inne co bardziej rozwinięte kraje. Rozwinięte nie tyle ekonomicznie, co społecznie.

Zatem decyzję prezydenta Komorowskiego przyjmuję z dumą.
Wyższa mądrość nie polega na pielęgnowaniu nienawiści, lecz na wzniesieniu się na taki poziom, gdy zaciętość ustępuje przebaczeniu, chęci współpracy i kreowania pewnych wartości pozytywnych. Kiedy pewne sprawy państwowe stają się ważniejsze, niż urazy osobiste sprzed kilkudziesięciu lat.
To właśnie siła, a nie słabość, Komorowskiego - w tym, że szerokim gestem zaprasza do rozmów osobę, która z racji posiadanej władzy (ale i ówczesnej racji stanu) wsadzała go do więzienia. Bo jeżeli spróbujemy ocenić, co się dzieje w duszy ludzkiej, zrozumiemy, że generał Jaruzelski musiał mieć o wiele większą tremę i niezręczność przed stanięciem twarzą w twarz z byłym więźniem, niż Komorowski, były więzień, a dziś prezydent, przed kimś, kto z marnym skutkiem próbował go zwalczyć. Prezydent Komorowski swoim uśmiechem i uściśnięciem Jaruzelskiemu ręki zręcznie i bez ostentacji okazał swój tryumf nad nim, zarówno jak i wyższość - wcale nie bezdyskusyjną - Tej Polski nad Tamtą.

I o to kundle rodzaju Jarosława Kaczyńskiego mogą być naprawdę zazdrośni.

.

środa, 24 listopada 2010

Panie Jarosławie Kaczyński,

Stanowczo wolę generała Kiszczaka łącznie z Urbanem od ciebie!

***
Polska nigdy nie będzie "wasza", bo na to nie pozwolimy.
Jednocześnie muszę stwierdzić, że Polska nigdy też nie będzie nasza -
bo tacy jak Pan tu mieszkają.
.

środa, 3 listopada 2010

Zagadka warszawska

  
  
  Pomimo różnego rodzaju działalności zawodowej, uprawiam jeszcze parę hobby, co do których żywię dalekosiężne plany upublicznienia w internecie. Nie chciałbym zaśmiecać nimi ten blog, bo nie bardzo mi to pasuje gatunkowo. Tym bardziej, że istnieją w sieci godne uwagi i polecenia blogi specjalizujące się w tym czy tamtym temacie.

Nie otwieram zatem kolejnego cyklu "zagadek warszawskich" ani nie mam na myśli wrzucania tu zdjęć z podróży po dalekich czy bardzo bliskich okolicach. Ale nie mogę się oprzeć pokusie zamieszczenia tu pewnych zdjęć, wobec których amatorzy Warszawy i jej architektury nie mogliby nie odczuć pewnego rodzaju podniecenia zawodowego :)


Zatem, Varsavianiści, miłośnicy Warszawy, podróżujący i odkrywający jej nie-tak-dla-wszystkich-oczywiste piękno, - do boju! Kto zgadnie, co jest na tych zdjęciach, niech się wpiszę. Aha, muszę niestety ukryć pewny szczegół, który zdradza to i owo.

Dzięki i pozdrawiam! :)