Zastanawiam się wciąż nad tym, jakim prezydentem był Lech Kaczyński.
Niestety, prawda jest taka, że nie każdy "dobry pan" czy ktoś z "pięknym życiorysem", czy też "swój w dechę" lub "patriota", a nawet "profesor [czegokolwiek]" ma predyspozycje do bycia prezydentem czy premierem. Nie każdy i nie zawsze. Bardzo często nic dobrego z tego nie wychodzi, a potem mamy obrazy na szczycie państwa, zachowanie godne rozkapryszonego bachora, spapranie wizerunku kraju, ogólny brak zaufania Polaków do urzędu, a wreszcie - stracone lata, kiedy nikt w takich warunkach (rodem z piaskownicy) niczego nie osiągnął.
Wystarczy ktoś o profilu psychologicznym Lecha Kaczyńskiego czy Anny Fotygi na czele państwa.
Przykre. Bo to i nie mogło skończyć się sukcesem. Mimo wyższego wykształcenia, patriotyzmu, miłości do Ojczyzny i pięknych zamiarów.
Osobiście radzę zapoznać się z bardzo ciekawym artykułem Marcina Wojciechowskiego, jednego z najlepszych polskich dziennikarzy.
środa, 19 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz