wtorek, 25 października 2011
Byłby człowiek, a artykuł się znajdzie...
Nequitia polonica magna est ("nikczemność polska wielka jest"), jak wszyscy zapewne wiemy. Polacy w necie - ułani zacni i odważni - cieszą się z zabicia polskich żołnierzy na misji w Afganistanie.
Nie wiem, czy oni są tam na misji, czy na "misji", czy istotnie są to wolontariusze, którzy pojechali tam bronić słusznej sprawy, czy może najemnicy na saksach (jako że jestem cynikiem, ciężko mi uwierzyć w ich same dobre, inne niż merkantylne, zamiary. Może właśnie dlatego nie wyjechałem osobiście do Afganistanu, że nie widzę tam żadnych "słusznych spraw", potrzebujących obrony?). Ale, cokolwiek by myśleć o powodach obecności tam polskich żołnierzy, nie wypada się cieszyć z ich zabicia. Bo to nie cynizm, ani ułaństwo. To już zwykła nikczemność.
Ale jak nazwać działania pana sierżanta Jacka Żebryka, który pozwał komentatorów forumowych do sądu? Troską o honor mundura Żołnierza Polskiego? Być może, być może... lecz w tej absurdalnej sytuacji wydaje mi się, że polscy internauci w tej sytuacji o wiele bardziej boją się Polskiego Oręża, niż ci talibowie... Panie Sierżancie, może faktycznie trzeba było skuteczniej dać popalić talibom, niż debilnym krajowym internautom? Bo niestety, kierując w tej sytuacji sprawę do sądu, naraził Pan honor Mundura, Oręża i Bóg Wie Czego Jeszcze Żołnierza Polskiego na śmieszność. Pozwoli Pan, że najpierw byśmy się dowiedzieli o jakichś niesłychanych sukcesach militarnych Polskich Żołnierzy w Afganistanie, a dopiero potem o ich honorze w sądzie? No ale... dlatego widocznie owe sukcesy są "niesłychane", że nikt nigdy o nich nie słyszał. Czego osobiście gratuluję.
A jak nazwać działania Pana Prokuratora Ziemowita Książka z Białogardu?
Śledczy dotrą do każdego z autorów [szkalujących komentarzy na forach]. "A wtedy na pewno coś jeszcze się znajdzie, bo wiele osób ma na swoich komputerach np. nielegalne oprogramowanie - mówi prokurator Książek. - Więc lepiej, żeby każdy z potencjalnych autorów dobrze przemyślał najpierw, zanim napisze coś takiego w internecie. Nawet, jeśli wybroni się wolnością wypowiedzi, znajdzie się coś innego i będzie miał kłopoty."
Czyżby Pan Prokurator zastraszał ludzi, ubiegając się do metod Andrzeja Januariewicza Wyszyńskiego, prokuratora stalinowskiego? "Byłby człowiek, a artykuł KK zawsze się znajdzie"? Jak nie przekroczenie wolności słowa, to ściągnięty z muła lub torrentów film, a jak nie film, to może hałasowanie po godzinie 22? Poszczuje Pan Prokurator jakąś sąsiadkę tych debili, żeby zeznała, że hałasują po 22.00 i przeszkadzają spać? A jak nie sąsiadka, to może im narkotyków trzeba podsypać do kieszeni? A potem co - kula w tył głowy? Bo właśnie tak jaśnie pan prokurator sobie postanowił? Ukarze ich Pan bez względu na wszystko? Przeforsuje wymarzony przez siebie wyrok?
Aż nie chce się wierzyć, że to urzędowa wypowiedź polskiego prokuratora, a nie prywatna opinia jegomościa spod budki z piwem czy podwórkowego chuligana, rabującego drobne i straszącego, żeby nie wzywać policji, bo inaczej zaszlachtuje. Hak się zawsze znajdzie, Panie Prokuratorze? Bo żyjemy w takim społeczeństwie, w takim państwie, że sposobem na "wyrobienie haków" są po prostu "odpowiednie" działania organów śledczych?
Cóż, widocznie, polscy prokuratorzy dokładnie w taki sam sposób strzegą prawa, jak polscy żołnierze - bronią demokracji w Afganistanie.
I byłoby śmiesznie, gdyby nie było strasznie.
Andrzej Januariewicz wdrapuje się na swoje honorowe miejsce obok Feliksa Edmundowicza w plejadzie idoli Polaków.
Kto następny?
.
Etykiety:
paranoja,
Polska,
społeczeństwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz