poniedziałek, 21 listopada 2011

PKP do Hollywood


Uwielbiam filmy o pociągach, które albo są uprowadzane, albo wysadzane w powietrze lub wykolejane, albo jadą do różnych dziwnych miejscowości, albo wiozą jakiś nietypowy ładunek, np. bombę atomową, setki skazańców, Stevena Seagala, groźnego wirusa itp., albo ścigają się wzajemnie, jak to kiedyś w czasach Wojny Secesyjnej miejsce miało. Pociąg - to uniwersalny środek scenerii filmowej, zapewniający każdemu filmowi niesłabnące powodzenie. Inna sprawa, że mój facet ma już dość pociągów na ekranie (twierdzi, że wszystkie są tak samo nudne) i, jak tylko słyszy zapowiadany tytuł planowanego do obejrzenia filmu, ucieka sprzed monitora. Musiałem zatem pozmieniać nazwy posiadanych filmów, a nabrały nagle nowych barw i smaków. Oto co wyszło: 

"Autobus życia" 
"Uciekający samolot" 
"PKS do Darjeeling" 
"Mystery Bus" 
"Ostatni tramwaj" 
"PKP z forsą" 
"Horror Aircraft" 
"Nocny trolejbus z mięsem"
"Zwariowany pojazd" 
"Autobus tortur" 
"Tramwaj skazańców"
"Wielki napad na metro" 
"Wóz za milionem"
"Ostatni Gagarin z Gun Hill"
"Atomic S-Bahn"

I wiecie co? Działa! Gdy pojawia się wreszcie tytułowy pociąg, szkoda już zmieniać film.

:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz