piątek, 18 listopada 2011

Kiedy reklamy są milsze od ludzi

 

Co nie wejdę na Wikipedię, to widzę mordę jakiegoś jegomościa spod budki z piwem.


Jest to niejaki Jimmy Wales, założyciel szacownej Wikipedii. A o co chodzi? A o pieniądze, oczywiście. Weź mu i daj. Dołóż się pan do piwa. Daj no pińdziesiąt groszy. A lepiej złotóweczkę, reszty nie trzeba. A jeszcze lepiej od razu dwadzieścia złotych, które możesz wpłacić i tak, i siak, i na sto różnych sposobów. Bo przecież nie chcesz chyba oglądać na wikipedii reklam?

Oj, chcę. Wolę jakąś reklamę zamiast tej mordy. Wisi ona tam o wiele za długo i nader natrętnie. Takim jegomościom ani w życiu realnym, ani tym bardziej w wirtualnym kasy nie daję.
Gdyby to jeszcze była jakaś dziewuszka, z rodzaju tych, co reklamują usługi home.pl, to jeszcze bym to zrozumiał, może się nawet zastanowił. Ale pan Jimmy Wales chyba mocno przecenia kasozdobywcze walory swojej facjaty - nie wiem, kto na taki widok rzuci się wklepywać numer swojej karty kredytowej.

Panie Wales, jeżeli nie dorzucicie do Wikipedii trochę reklam, obawiam się, że za jakieś pół roku znów będę miał wątpliwą przyjemność oglądania Pańskiej podobizny nad każdym artykułem Wikipedii.

.

2 komentarze:

  1. Tak, dla mnie też przedsiębiorcy są znacznie sympatyczniejsze od żebraków. Nawet wirtualnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem można pożebrać, ale najpierw trzeba przynajmniej się ogolić :)

    OdpowiedzUsuń