czwartek, 15 kwietnia 2010

Kocham Kraków.


Ale jestem Warszawiakiem.
Bardzo bym chciał móc odwiedzać grób Prezydenta w moim mieście. Nie ma znaczenia, czy "godzien", czy "nie godzien", bo wcale nie o Wawel tu chodzi. W końcu, królowie leżą w grodzie królewskim, ale prezydenci powinni być w mieście prezydenckim.
Oficjalne delegacje, przybywające do stolicy, mogłyby składać kwiaty nie tylko na pomnikach Bohaterów i Powstańców, ale i na grobie tragicznie zmarłego Prezydenta - pierwszego w naszej historii nowożytnej. Czy musiałyby jechać do Krakowa? Nie, po prostu pominą tę możliwość.
Lech Kaczyński był Warszawiakiem. Był również prezydentem tego miasta. Po co wywozić Go do Krakowa?

0 komentarze:

Prześlij komentarz