piątek, 24 lutego 2012

Ateizm to nie "wiara w nieistnienie boga"!

   

Na "Wyborczej" trwa bardzo ożywiona polemika, wywołana bardzo ciekawym listem Wojciecha Szczęsnego.

Gdyby tak popatrzeć na przekrój odpowiedzi, to kościoły nasze powinny być co najmniej w połowie puste. Tak jednak nie jest... może dlatego, że ci co bardziej wierzący nie czytają "Wyborczej" online (ani prawdopodobnie niczego innego, również offline). W każdym razie, czego tylko wierzący nie zarzucają niewierzącym... Naprawdę, forum godne jest przeczytania.

Najbardziej wkurzające są twierdzenia typu "udowodnij, że Boga nie ma" (w znaczeniu "udowodnij, że nie istnieją krasnoludki" albo "udowodnij, że nikogo nie zabiłeś"), albo, co lepsze, komentarz, że nie ma ludzi niewierzących - "teiści wierzą w [istnienie] boga, ateiści wierzą w jego nieistnienie". Wszyscy wierzą we wszystko. No, komuniści kiedyś wierzyli w Lenina, Stalina, Mao i innych kurdupli, co dobitnie pokazuje, że nie chodzi o obiekt adoracji, lecz o stan zdrowia psychicznego tego, kto adoruje. A z tym zawsze jest problem, czy u komuchów, czy u "imperialistów", czy na lewicy, czy na prawicy. A "bogowie" zawsze niestety się znajdą.

Twierdzenie, że wszyscy w coś wierzą, jest wręcz bałamutne... Ateiści niby wierzą, że kogoś nie ma? Opamiętajcie się, ludzie, to na WAS - wierzących - leży udowodnienie, że coś jednak jest, a nie odwrotnie! Nie trzeba wszystkich czesać tym samym grzebieniem, czy mierzyć tą samą miarą! Ateiści nie "wierzą w nieistnienie", lecz nie wierzą w istnienie!

A ja mam swoje trzy grosze do wstawienia:

Ateizm to nie "wiara w nieistnienie boga".
Ateizm - to wtedy, gdy wszystko mi jedno, czy bóg istnieje, czy nie istnieje.
Może sobie istnieć. Mi to nie przeszkadza. On ma takie samo prawo do istnienia, jak ja.

Inna sprawa, że nie mam zamiaru go adorować. Jeżeli bóg oczekuje adoracji od setek miliardów ludzi (w ciągu całego istnienia ludzkości), to jest to po prostu straszna pycha. Z jakiej racji muszę go adorować, być mu za cokolwiek wdzięcznym? Bez przesady. Z bogiem policzę się (albo nie), gdy umrę. A małym ludziskom, którzy są gotowi zabijać tych, co nie podzielają ich "wiary", mówię: wara ode mnie. Bo to ludzie chcą rozliczać innych ludzi. W imię boga, oczywiście. Tacy sami ludzi boga i wymyślili - żeby łatwiej było panować nad innymi ludźmi.
 


 I to właśnie jest moja deklaracja światopoglądowa.
Amen.
.

0 komentarze:

Prześlij komentarz