sobota, 2 października 2010

Quo vadis, Królu?

    
   

  Polska myśl monarchiczna ma się całkiem dobrze, o czym świadczy natrętnie powracający - jako Idée fixe - pomysł intronizacji p. Jezusa na króla Polski. 
Myślę, że po ostatnim naszym królu - skądinąd mniej, niż by się chciało, udanym Mikołaju I - to całkiem niezły wybór. 

Wiadomo przecież, że Polacy zawsze lubili obcą władzę. Sasi, Vasi i inni zaparci-bo-naparci - kto tylko się nie przewijał przez trony pałaców i zamków stolic Przenajjaśniejszej Rzeczypospolitej, niczym przez poczekalnię na Dworcu Centralnym w Warszawie! 
Tajemnicą nie do rozwikłania natomiast jest, czemuż to okres zaborów tak Polaków wnerwił. Przecież mieliśmy jeszcze więcej obcej władzy: i Habsburgów, i Romanowów jednocześnie! A na dodatek Hohenzollernów... Zaiste, "3 w 1"! Nie trzeba było nawet czekać, aż jakiś Szwed wykopie jakiegoś Węgra, czy odwrotnie. Zapanowały na ziemiach polskich ład i skład. I spokój, i porządek. Wszyscy zapanowali zgodnie i szczęśliwie - i wreszcie zaczęła się od wieków szwankująca modernizacja tych terenów, infrastrukturalna i społeczna. 

Im dalej w las, tym więcej drzew. Obecnie honor Polaków tak bardzo przerasta swą formą własną treść, iż zmusza do szukania Monarchy nie na ziemi, lecz w niebie. Co tam, przecież jakaś tam Elżbieta czy Beatrix, czy też Boduin lub inny tam Juan Carlos jest nikim wobec potencjału naszego kraju, godnego jedynie Króla tyleż potężnego, co rzeczywistego! I niech złośliwcy nie przywołują przykład Wiecznego Prezydenta Koreańskiej Republiki Ludowo-Gównokratycznej - Martwego, lecz Wiekuistego i wciąż Rządzącego ową nacją - pan Jezus wizerunkowo nic a nic wspólnego z Kim Il Sungiem nie ma i przecież mieć nie może! A to ze względu m.in. na to, iż pan Jezus - w przeciwieństwie do Kim Il Sunga - istniał naprawdę!

Co prawda, część Polaków trochę się pogubiła, bo chciała była intronizować panienkę Maryję na królową Polski. Ale nic straconego! gdyż wszystko się układa jak najlepiej - dla niej przewidziana jest bardzo honorowa rola Królowej-Matki. 

Inne kraje patrzą z pokorą i nieskrywaną zazdrością na Polskę, nie śmiejąc snuć nawet cienia nadziei, że Chrystus wkupie ze Swoją Rodzicielką mógłby kiedyś zostać szefem ich własnej monarchii. Przecież chyba nie ma innego powodu, dla którego nikt nie próbuje zakwestionować nasze polskie prawo do poddaństwa władzy króla Dżizasa I i królowej Maryi I Joachimówny
Przecież nie chodzi o narodową paranoję, tylko o dobrze ukrywaną zazdrość całego świata, prawda? 

Na zakończenie wypada jednak przypomnieć sobie nieco historii i zadać pewne ciekawe pytanie: czy Dżisas I wraz z Jej Wysokością Maryją po zapoznaniu się z tym, jakie obyczaje panują w Polsce i jacy poddani tu mieszkają, nie ucieknie z powrotem na niebo wzorem pewnego sławnego króla, a mianowicie Henryka Walezego? I to przy pierwszej lepszej okazji, porzucając niepozbierane widelce, miski ustępowe i kolczyki z uszu? 

I jaki Tęczyński będzie Go tam gonił na niebiosach? 

Ucieknie, jak Boga kocham, ucieknie! 

Mam zatem bardziej racjonalną propozycję. 
Intronizujmy na króla Polski św. Krusa - patrona rolników
Święty Krus bowiem nigdy i nigdzie od Polaków nie ucieknie. Jest sztywnie kojarzony z pojęciem polskości. Trudno o króla bardziej zintegrowanego ze swym ludem. 

1 komentarz:

  1. Taaa,Żyda na króla antysemickiego kraju...che che.
    Słyszałam drzewiej o tym pomyśle ale nie wnikałam w czyjej chorej głowie powstał.Naprawdę szkoda klawiatury na takie brednie.Głupio mi tylko tłumaczyć to oszołomstwo znajomym.Ni jak nie kumaja o co Polakom właściwie chodzi.
    Coś w tym jest,że najszybszy skok cywilizacyjny nastąpił za czasu zaborów.Nie zajmowaliśmy się duperelami a i wróg był precyzyjnie określony.To bardzo nam potrzebne jak widać.....

    OdpowiedzUsuń